Wyszukiwarka
Liczba elementów: 90
Częstochowa otrzymała prawa miejskie około połowy XIV wieku. Przez stulecia jedynym kościołem parafialnym w mieście była świątynia pod wezwaniem św. Zygmunta. W XIX wieku, po połączeniu Starej i Nowej Częstochowy, w wyniku industrializacji rosła liczba ludności miasta. Stary kościół nie mógł już pomieścić wszystkich wiernych. Podjęto więc decyzję o budowie nowej świątyni. Na miejsce budowy wybrano plac w pobliżu cmentarza, na południe od kościoła św. Zygmunta. Projekt przygotował warszawski architekt, Konstanty Wojciechowski, twórca planów wielu obiektów sakralnych w ówczesnej diecezji kujawsko-kaliskiej. Według zamierzeń kościół miał być monumentalną budowlą neogotycką, o długości około 100 m i wysokości wież sięgającej 80. Okazało się, że realizacja ambitnego projektu zajęła prawie sto lat, bowiem w 1927 r. ukończono korpus budowli, a na dokończenie wież i nakrycie ich hełmami, trzeba było czekać aż do roku 1997. Budowę rozpoczęto w 1902. Pierwszą Mszę św. odprawiono po sześciu latach, w 1908. W 1917 przy świątyni ustanowiono parafię Świętej Rodziny, a w 1925 stała się ona siedzibą biskupa częstochowskiego. Od tej pory kolejni biskupi wzięli na siebie dokończenie budowy kościoła. W 1962 roku katedra uzyskała tytuł bazyliki mniejszej, a po następnych 30 latach – archikatedry. Kościół wymurowano z cegły, na planie krzyża łacińskiego. Od frontu wznoszą się dwie wieże zwieńczone ostrosłupowymi hełmami (urządzono na nich platformy widokowe). Długi korpus nawowy zamyka trójbocznie wykończone prezbiterium. Dachy są dwuspadowe. Nad przecięciem nawy głównej z transeptem umieszczono smukłą wieżyczkę z sygnaturką. Elewacje oblicowano cegłą klinkierową, detale wykuto w kamieniu. Wnętrze jest trójnawowe. Warto zwrócić uwagę na ołtarz główny w formie tryptyku, zaprojektowany przez Zygmunta Gawlika, witraże Adama Bunscha czy organy wykonane w krakowskim zakładzie Biernackiego. W kościele znajdują się liczne kaplice boczne oraz krypta grobowa biskupów częstochowskich.
Początki Siewierza sięgają zarania państwa Polskiego. Gród nad Czarną Przemszą już w pierwszych latach XIII wieku był siedzibą kasztelanii. Od końca XII do połowy XV stulecia rządzili tutaj książęta śląscy, którzy wznieśli miejscowy zamek. W 1443 roku księstwo stało się przedmiotem aktu kupna i sprzedaży: sprzedającym był książę cieszyński Wacław I, kupował Zbigniew Oleśnicki, biskup krakowski. Od tego czasu, aż do końca XVIII wieku, księstwo siewierskie przeszło pod panowanie biskupów krakowskich, którzy kontynuując świecką władzę książąt cieszyńskich przyjęli tytuł książąt siewierskich - „dux Severie”. Siedzibą książąt-biskupów stał się gotycki, murowany zamek, który powstał w XIV wieku na miejscu drewnianej warowni z końca wieku XIII. Z biegiem stuleci biskupi zamek przebudowywali i modernizowali. W XVI wieku przekształcono go w stylu renesansowym. Wyburzono niepraktyczną już wieżę - tzw. stołp, a z pozyskanego kamienia wybudowano reprezentacyjne skrzydło południowe i zachodnie. Umocniono też fortyfikacje pod kątem dostosowania ich do artylerii. Wjazdu zaczął bronić niewielki barbakan połączony z tarasem artyleryjskim. Na przełomie XVII i XVIII stulecia kolejny raz przebudowano zamek, wznosząc skrzydło wschodnie z kaplicą i przykrywając wieżę barokowym hełmem. Po decyzji Sejmu Wielkiego o włączeniu księstwa siewierskiego do Polski zamek opustoszał. Wnet popadł w ruinę. Walory obronne zamku były kilkakrotnie sprawdzane. W 2 połowie XV wieku oblegali go książęta śląscy, wrogo nastawieni do biskupa Oleśnickiego. W 1655 roku dotarli tu Szwedzi. Jednak polityka biskupów krakowskich oszczędziła mu wtedy wojennych emocji. W początku XVIII w. zamek stał się areną walk w wojnie domowej zwolenników króla Stanisława Leszczyńskiego z poplecznikami Augusta II Mocnego. Od XVII w. w zamku działał budzący grozę Trybunał Siewierski. Szafowano tu gęsto wyrokami śmierci, dlatego ukuto powiedzenie: „Bij, kradnij, zabijaj, ale Siewierz omijaj”! Dziś możemy oglądać fragmenty murów z cegły i kamienia, wieżę bramną (niegdyś zwieńczoną barokowym hełmem), barbakan i zrekonstruowany most zwodzony. Z wieży uczyniono punkt widokowy. Zamek jest udostępniony do zwiedzania przez Izbę Tradycji i Kultury Dawnej w Siewierzu.
Historia miasta sięga ostatnich dziesięcioleci XIII w. Założenie powstało na wzgórzu mającym kształt nieregularnego owalu. Układ urbanistyczny jest typowy dla średniowiecznych miast Śląska lokowanych na prawie magdeburskim. Pośrodku znajduje się rynek, z którego narożników wybiegają prostopadłe wobec siebie uliczki. Pierwotna zabudowa, poza zamkiem i kościołem, była drewniana. Nie dotrwała do naszych czasów na skutek pożarów, które trawiły miasto w 1659 oraz 1664 roku. Niszczyły one również zabudowę w pierwszej połowie XIX w. Mury obronne, z kamienia łamanego, z trzema bramami oraz basztami, wzniesione zostały w pierwszej połowie XIV w. W wieku XVI miejskie fortyfikacje zostały rozbudowane poprzez wzniesienie drugiej linii murów - zewnętrznych. Podobnie jak w przypadku wielu innych miast, częściowa rozbiórka obwarowań miała miejsce w drugiej połowie wieku XVIII. Stare Miasto stanowiło centrum gospodarcze i kulturalne Bielska do wieku XIX, gdy życie miejskie stopniowo przenosiło się na rozwijające się wówczas Dolne Przedmieście. W latach PRL najstarsza część miasta popadała w coraz większe zaniedbanie, a rynek, podobnie jak w wielu innych tego rodzaju przypadkach, przekształcono w skwer. Dawną świetność przywracać zaczęto temu miejscu w 2003 roku. W ramach rewitalizacji zrekonstruowano podcienia kamienic, przywrócono figurę św. Jana Nepomucena, a także odsłonięto pozostałości studni. Stare Miasto z powrotem zaczęło pełnić funkcję kulturalnego centrum Bielska, ciesząc się popularnością zarówno wśród mieszkańców, jak i turystów.
Kościół w Łodygowicach znajduje się na terenie powiatu żywieckiego i jest kościołem parafialnym należącym do diecezji bielsko-żywieckiej. Początki świątyni (według najstarszych źródeł) przypadają na wiek XIII. Pierwszą budowlą sakralną była tutaj kaplica pod wezwaniem św. Stanisława, należąca do parafii w pobliskim Żywcu. Gdy Łodygowice stały się odrębną parafią z dość dużą liczbą mieszkańców, postanowiono istniejącą świątynię rozbudować - co nastąpiło w latach 1634-35. Od tego czasu pojawia się dwóch nowych patronów, którymi stali się apostołowie Szymon i Juda Tadeusz. Rozbudowany kościół konsekrowano w 1636 r., a w 1644 postawiono dzwonnicę. Kolejne rozbudowa miały miejsce w roku 1687, gdy powstało nowe, większe prezbiterium, oraz w latach 1748-99, gdy przebudowana została wieża, poszerzona nawa główna oraz gdy dobudowano boczne kaplice. Nadany wówczas świątyni kształt przetrwał do dziś. Jednonawowa budowla w kształcie krzyża zbudowana jest na zrąb z bali modrzewiowych. Dach pokryto gontem. Długość kościoła wynosi ok. 40 metrów. Do wielobocznego prezbiterium przylega zakrystia oraz kaplica Ogrojec z figurą Chrystusa Frasobliwego. Po bokach nawy głównej znajdują się kaplice Matki Bożej Różańcowej oraz świętego Franciszka z Asyżu. Polichromia kościoła została wykonana w roku 1929. Łodygowicki kościół, prezentujący sobą styl śląsko-małopolski, jest jednym największych kościołów drewnianych w Beskidach. Obiekt znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej województwa śląskiego.
O ile o wsi Paniowy wiadomo już z przekazów XIII-wiecznych, to pierwsze wzmianki o tutejszym kościele pochodzą z 1325 roku. Obiekt ten zniszczony został w 1473, podczas najazdu księcia rybnickiego Wacława na tutejsze dobra księcia Przemka cieszyńskiego. Po tym wydarzeniu przestała istnieć także paniowska parafia. Kościół odbudowano dopiero na początku XVI w. W drugiej połowie tego stulecia i pierwszej XVII w., świątynia znajdowała się w rękach protestantów. W 1680 r. Paniowy, które wcześniej należały do diecezji krakowskiej, przeszły pod jurysdykcję diecezji wrocławskiej. Budynek kościelny ze względu na zły stan rozebrano w połowie XVIII w., rozpoczynając w 1757 r. budowę nowego kościoła, którego fundatorką była Katarzyna Rozyna Bujakowska. I ta właśnie budowla dotrwała do naszych czasów. Świątynia, o konstrukcji zrębowej, z dwuspadowym dachem, nakryta jest obecnie gontem, który w 2000 r. z inicjatywy ks. proboszcza Bronisława Byrtka zastąpił pokrycie blaszane. Wieża o konstrukcji słupowej posiada barokowy, cebulasty hełm i latarnię. Na wieży zawieszony jest dzwon z początku XVI w., pochodzący z poprzedniego kościoła. Nad prostokątną nawą góruje duża, barokowa sygnaturka zwieńczona baniastym hełmem i latarnią. Do nawy oraz wieży przylegają dwie kruchty. Prezbiterium zamknięte jest trójbocznie i przylega do niego kaplica, posiadająca kolejny barokowy hełm. Kościół otoczony jest sobotami. W latach 1830-35 świątynia została podmurowana. W skład wyposażenia kościoła wchodzi m.in.: ołtarz główny z pocz. XVII w. z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem (a także obrazem św. Augustyna w zwieńczeniu i rzeźbami świętych Piotra i Pawła); ołtarze boczne: jeden z przełomu XVII i XVIII w., z obrazem św. Rodziny i św. Jana Nepomucena oraz drugi (z końca XVI w.) z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej i obrazem św. Franciszka. W kaplicy zaś umieszczono ołtarz z obrazem Trójcy Świętej. Barokowa jest znajdująca się w kościele ambona; kamienna chrzcielnica pochodzi natomiast najprawdopodobniej z XVI w. Na przykościelnym cmentarzu znajduje się pomnik poświęcony mieszkańcom wsi – powstańcom śląskim oraz zamordowanym w niemieckich obozach koncentracyjnych w latach II wojny światowej.
Ród Ballestremów wywodził się z Sabaudii i na Śląsk przywędrował na przełomie XVIII i XIX wieku, dziedzicząc olbrzymie dobra rodu von Stechow. Kolejni przedstawiciele Ballestremów powiększali majątek tak, że na początku XX stulecia posiadali w swych rękach kilka tysięcy hektarów ziemi oraz liczne kopalnie węgla kamiennego, huty cynku i żelaza, przedsiębiorstwa drzewne, linie kolejowe itd. Po podziale Śląska pomiędzy Polskę i Niemcy, zakłady po stronie niemieckiej scalono i poddano zarządowi Głównej Dyrekcji Dóbr Hrabiego Ballestrema z siedzibą w Gliwicach. Budynek dyrekcji wzniesiono w latach 1921-1922 według projektu Hansa von Poellnitza, który wcześniej zaprojektował dla Ballestremów kolonię robotniczą w Rokitnicy (przy kopalni „Castellengo”). Gmach miał unaoczniać arystokratyczne pochodzenie właścicieli koncernu i ich materialną potęgę. Za najodpowiedniejszy do naśladowania styl wybrano późny, klasycyzujący barok, charakterystyczny dla Niemiec około roku 1800. Czterokondygnacyjny gmach nawiązuje do budownictwa pałacowego. Postawiono go na planie prostokąta i przykryto czterospadowym dachem. Elewacja frontowa liczy 30 osi. Najbardziej reprezentacyjny jest umieszczony centralnie, 10-osiowy ryzalit, zwieńczony attyką z wazami i zegarem pośrodku. Główne wejście flankują cztery żłobkowane kolumny, nad którymi postawiono dwumetrowe figury: górnika, hutnika, rolnika i leśnika. Ich autorem jest Josef Wilhelm Karol Limburg. Dach wieńczy okrągła wieżyczka widokowa (belweder). W środku najciekawsza jest główna klatka schodowa z marmurowymi balustradami schodów, sala konferencyjna i pokój prezesa. W 1945 roku Ballestremowie utracili wszystkie posiadłości na ziemiach polskich. W PRL gospodarzami budynku dyrekcji były różne firmy i instytucje. Wreszcie, w 1997 roku, stał się on siedzibą Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Początki Siewierza sięgają zarania państwa Polskiego. Gród nad Czarną Przemszą już w pierwszych latach XIII wieku był siedzibą kasztelanii. Od końca XII do połowy XV stulecia rządzili tutaj książęta śląscy, którzy wznieśli miejscowy zamek. W 1443 roku księstwo stało się przedmiotem aktu kupna i sprzedaży: sprzedającym był książę cieszyński Wacław I, kupował Zbigniew Oleśnicki, biskup krakowski. Od tego czasu, aż do końca XVIII wieku, księstwo siewierskie przeszło pod panowanie biskupów krakowskich, którzy kontynuując świecką władzę książąt cieszyńskich przyjęli tytuł książąt siewierskich - „dux Severie”. Siedzibą książąt-biskupów stał się gotycki, murowany zamek, który powstał w XIV wieku na miejscu drewnianej warowni z końca wieku XIII. Z biegiem stuleci biskupi zamek przebudowywali i modernizowali. W XVI wieku przekształcono go w stylu renesansowym. Wyburzono niepraktyczną już wieżę - tzw. stołp, a z pozyskanego kamienia wybudowano reprezentacyjne skrzydło południowe i zachodnie. Umocniono też fortyfikacje pod kątem dostosowania ich do artylerii. Wjazdu zaczął bronić niewielki barbakan połączony z tarasem artyleryjskim. Na przełomie XVII i XVIII stulecia kolejny raz przebudowano zamek, wznosząc skrzydło wschodnie z kaplicą i przykrywając wieżę barokowym hełmem. Po decyzji Sejmu Wielkiego o włączeniu księstwa siewierskiego do Polski zamek opustoszał. Wnet popadł w ruinę. Walory obronne zamku były kilkakrotnie sprawdzane. W 2 połowie XV wieku oblegali go książęta śląscy, wrogo nastawieni do biskupa Oleśnickiego. W 1655 roku dotarli tu Szwedzi. Jednak polityka biskupów krakowskich oszczędziła mu wtedy wojennych emocji. W początku XVIII w. zamek stał się areną walk w wojnie domowej zwolenników króla Stanisława Leszczyńskiego z poplecznikami Augusta II Mocnego. Od XVII w. w zamku działał budzący grozę Trybunał Siewierski. Szafowano tu gęsto wyrokami śmierci, dlatego ukuto powiedzenie: „Bij, kradnij, zabijaj, ale Siewierz omijaj”! Dziś możemy oglądać fragmenty murów z cegły i kamienia, wieżę bramną (niegdyś zwieńczoną barokowym hełmem), barbakan i zrekonstruowany most zwodzony. Z wieży uczyniono punkt widokowy. Zamek jest udostępniony do zwiedzania przez Izbę Tradycji i Kultury Dawnej w Siewierzu.
Galeria Szybu „Wilson” powstała na terenie Kopalni Węgla Kamiennego „Wieczorek”. Początki kopalni sięgają pierwszej połowy XIX wieku, kiedy to właściciel ordynacji mysłowickiej, Aleksander Mieroszewski, ze wspólnikiem zakupił 100-hektarowe pole górnicze „Jutrzenka” we wsi Janów (obecnie najbardziej na wschód wysunięta dzielnica Katowic). W latach 30. XIX w. prawa do eksploatacji „Jutrzenki” przejęła firma, która od 1860 roku istniała pod nazwą Spadkobiercy Gieschego. Z czasem połączyła ona wiele kopalń w jedną o nazwie „Giesche”. Po II wojnie światowej zyskała ona nową nazwę - „Wieczorek”. Do naszych czasów zachowały się zabytkowe zabudowania kopalni oraz sąsiednich osiedli patronackich - Nikiszowca i Giszowca. Większość obiektów zaprojektowali na początku XX wieku kuzyni Emil i Georg Zillmannowie. Poza słynnymi już osiedlami - Nikiszowcem i Giszowcem - warto odszukać budynki szybów „Pułaski”, „Poniatowski” i „Wilson”, siedzibę dyrekcji kopalni czy ślady po legendarnej kolejce wąskotorowej „Balkan”. Szyb „Wilson” znajduje się na rogu ul. Szopienickiej i Oswobodzenia. Nazwę uzyskał w latach 30. ubiegłego wieku ku czci prezydenta Stanów Zjednoczonych, Thomasa Wilsona. W XXI wieku kopalniane budynki cechowni i łaźni zostały zagospodarowane przez miłośników sztuki. A wszystko za sprawą Moniki Pacy i Johannesa Brosa (twórcy rewitalizacji browaru Mokrskich w Szopienicach), którzy już w 1998 roku otwarli tutaj tzw. Małą Galerię. Po dwóch latach ruszyła instytucja w obecnym kształcie - uzupełniona o Średnią i Dużą Galerię. W postindustrialnych wnętrzach prezentuje się sztukę współczesną, najczęściej tworzoną przez młodych artystów. Powierzchnia wystawiennicza należy do największych w Polsce – wynosi około 2500 metrów kwadratowych. Poza plastykami, w galerii goszczą muzycy, miłośnicy teatru czy fotografii; odbywają się tutaj konferencje, festiwale, koncerty… Do tej pory w galerii wystawiali swoje prace artyści m.in. z Polski, Niemiec i Litwy; odbywa się tutaj także Międzynarodowy Festiwal Sztuki Naiwnej. W tym kontekście warto wspomnieć, że szeroki rozgłos zdobyła przed laty twórczość malarzy nieprofesjonalnych, w większości pracowników KWK „Wieczorek”. Tworzyli oni tzw. „Grupę Janowską”. W wielu muzeach i galeriach odnajdziemy prace m.in. Józefa Ociepki, Ewalda Gawlika czy Erwina Sówki.
Okradzionów, zamieszkały obecnie przez mniej więcej 1200 osób, przyłączony został do Dąbrowy Górniczej w 1977 roku. Jako wieś istniał już - jak świadczą dokumenty pisane - w roku 1306. Miejscowość do 1790 stanowiła własność biskupów krakowskich i pełniła rolę ośrodka przemysłu kruszcowego i hutniczego, o czym świadczą zresztą nazwy okolicznych przysiółków, jak Rudy czy Kuźniczka. Okradzionów był także ośrodkiem młynarskim. W wieku XIX istniały tu trzy młyny wodne, noszące nazwy od nazwisk właścicieli: Stępka, Freya i Rydzewskich. Swoją dawną funkcję pełni ten ostatni, Rydzewskich. Zachował się także do naszych czasów młyn Freya, choć wykorzystywany jest inaczej, aniżeli pierwotnie. Jego budynek, znajdujący się w rekach prywatnych, jest dobrze utrzymany i pełni rolę elektrowni wodnej. Całość podziwiać możemy z zewnątrz. Młyn Freya powstał zapewne około połowy XIX w. Obecny wygląd pochodzi z latach dwudziestych XX stulecia. Wtedy także, obok niego, wzniesiono znajdujący się tu budynek mieszkalny. Młyńskie koło napędzane jest odnogą Białej Przemszy. Woda, w celu zwiększenia siły, spiętrzona została niewielką tamą (dzisiaj jest wykorzystywana na potrzeby elektrowni). W 1936 roku, oprócz wymiany turbiny młyna zainstalowano tutaj także turbinę służącą do napędu tartaku. Po II wojnie młyn upaństwowiono. Spełniał on przez pewien czas swoją rolę nadal, będąc zarządzanym przez gliwickie Rejonowe Przedsiębiorstwo Młynów Gospodarczych, a później służył także jako magazyn Spółdzielni Rolniczej. Po upadku PRL obiekt odzyskany został przez spadkobierców rodziny Freyów. Przez Okradzionów przebiega czerwono znakowany Szlak Szwajcarii Zagłębiowskiej.
Okradzionów, zamieszkały obecnie przez mniej więcej 1200 osób, przyłączony został do Dąbrowy Górniczej w 1977 roku. Jako wieś istniał już - jak świadczą dokumenty pisane - w roku 1306. Miejscowość do 1790 stanowiła własność biskupów krakowskich i pełniła rolę ośrodka przemysłu kruszcowego i hutniczego, o czym świadczą zresztą nazwy okolicznych przysiółków, jak Rudy czy Kuźniczka. Okradzionów był także ośrodkiem młynarskim. W wieku XIX istniały tu trzy młyny wodne, noszące nazwy od nazwisk właścicieli: Stępka, Freya i Rydzewskich. Swoją dawną funkcję pełni ten ostatni, Rydzewskich. Zachował się także do naszych czasów młyn Freya, choć wykorzystywany jest inaczej, aniżeli pierwotnie. Jego budynek, znajdujący się w rekach prywatnych, jest dobrze utrzymany i pełni rolę elektrowni wodnej. Całość podziwiać możemy z zewnątrz. Młyn Freya powstał zapewne około połowy XIX w. Obecny wygląd pochodzi z latach dwudziestych XX stulecia. Wtedy także, obok niego, wzniesiono znajdujący się tu budynek mieszkalny. Młyńskie koło napędzane jest odnogą Białej Przemszy. Woda, w celu zwiększenia siły, spiętrzona została niewielką tamą (dzisiaj jest wykorzystywana na potrzeby elektrowni). W 1936 roku, oprócz wymiany turbiny młyna zainstalowano tutaj także turbinę służącą do napędu tartaku. Po II wojnie młyn upaństwowiono. Spełniał on przez pewien czas swoją rolę nadal, będąc zarządzanym przez gliwickie Rejonowe Przedsiębiorstwo Młynów Gospodarczych, a później służył także jako magazyn Spółdzielni Rolniczej. Po upadku PRL obiekt odzyskany został przez spadkobierców rodziny Freyów. Przez Okradzionów przebiega czerwono znakowany Szlak Szwajcarii Zagłębiowskiej.
Pacyfikacja kopalni „Wujek” dokonana została w pierwszych dniach stanu wojennego, wprowadzonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, w celu zahamowania demokratycznych i wolnościowych przemian, które rozpoczęły się rok wcześniej pod hasłem ruchu społecznego skupionego wokół „Solidarności”. Przemiany te w oczywisty sposób godziły w interesy partii komunistycznej, która przeciw narodowi posłała milicję i wojsko, dokonując masowych aresztowań. 13 grudnia do pracujących na nocnej zmianie górników dotarły wieści o zatrzymaniach i pobiciach. Po odprawionej na życzenie górników przez ks. Henryka Bolczyka mszy św., podjęto decyzję o strajku, dopóki nie zostanie zwolniony przewodniczący zakładowej „Solidarności” Jan Ludwiczak. Negocjacje nie przyniosły nic. Gdy dotarły wieści o brutalnych pacyfikacjach innych strajkujących zakładów, zaczęto wznosić barykady. Górników wspierali mieszkańcy pobliskiego osiedla. 16 grudnia czołgi i wozy bojowe zajęły pozycje przed kopalnią. Oddziały ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) i innych formacji dokonały ataku na zgromadzonych mieszkańców oraz przystąpiły do pacyfikacji. Podczas walk oddziały kilkakrotnie bezskutecznie usiłowały zdobyć kopalnię. Górnikom udało się nawet unieruchomić jeden z pojazdów pancernych. W pewnym momencie do górników otworzono ogień z broni palnej. Zastrzelono sześć osób, kolejne trzy zmarły w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymywali nawet karetki pogotowia, dokonując pobić rannych górników oraz personelu medycznego. Śmierć poniosło dziewięciu górników: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Wkrótce Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przywódców strajku, z których kilku skazano na więzienie. Komunistyczna prokuratura umorzyła natomiast bardzo szybko śledztwo w sprawie śmierci górników, zacierając dowody. Stan wojenny i jego następstwa, przynosząc około stu ofiar śmiertelnych oraz szereg represji, przyczyniły się do osłabienia morale społeczeństwa. Szereg osób wyemigrowało, a katastrofalny stan gospodarki jeszcze bardziej się pogłębił. Po upadku PRL miały szansę rozpocząć się procesy winnych zbrodni. Ciągnęły się one latami. Pierwszy proces, z lat 1991-97, przyniósł uniewinnienia i umorzenia, podobny efekt miał też proces drugi. Dopiero w trzecim, w 2007 r., skazano kilkunastu sprawców na przeważnie niewielkie kary pozbawienia wolności. Długo trwały procesy ponoszącego główną odpowiedzialność generała Czesława Kiszczaka, zasłaniającego się złym stanem zdrowia (podobnie jak sądzony gen. Jaruzelski, notorycznie nieobecny na sali sądowej). Symbolicznym było skazanie 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka z tytułu „członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny (choć był to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu).
Pacyfikacja kopalni „Wujek” dokonana została w pierwszych dniach stanu wojennego, wprowadzonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, w celu zahamowania demokratycznych i wolnościowych przemian, które rozpoczęły się rok wcześniej pod hasłem ruchu społecznego skupionego wokół „Solidarności”. Przemiany te w oczywisty sposób godziły w interesy partii komunistycznej, która przeciw narodowi posłała milicję i wojsko, dokonując masowych aresztowań. 13 grudnia do pracujących na nocnej zmianie górników dotarły wieści o zatrzymaniach i pobiciach. Po odprawionej na życzenie górników przez ks. Henryka Bolczyka mszy św., podjęto decyzję o strajku, dopóki nie zostanie zwolniony przewodniczący zakładowej „Solidarności” Jan Ludwiczak. Negocjacje nie przyniosły nic. Gdy dotarły wieści o brutalnych pacyfikacjach innych strajkujących zakładów, zaczęto wznosić barykady. Górników wspierali mieszkańcy pobliskiego osiedla. 16 grudnia czołgi i wozy bojowe zajęły pozycje przed kopalnią. Oddziały ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) i innych formacji dokonały ataku na zgromadzonych mieszkańców oraz przystąpiły do pacyfikacji. Podczas walk oddziały kilkakrotnie bezskutecznie usiłowały zdobyć kopalnię. Górnikom udało się nawet unieruchomić jeden z pojazdów pancernych. W pewnym momencie do górników otworzono ogień z broni palnej. Zastrzelono sześć osób, kolejne trzy zmarły w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymywali nawet karetki pogotowia, dokonując pobić rannych górników oraz personelu medycznego. Śmierć poniosło dziewięciu górników: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Wkrótce Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przywódców strajku, z których kilku skazano na więzienie. Komunistyczna prokuratura umorzyła natomiast bardzo szybko śledztwo w sprawie śmierci górników, zacierając dowody. Stan wojenny i jego następstwa, przynosząc około stu ofiar śmiertelnych oraz szereg represji, przyczyniły się do osłabienia morale społeczeństwa. Szereg osób wyemigrowało, a katastrofalny stan gospodarki jeszcze bardziej się pogłębił. Po upadku PRL miały szansę rozpocząć się procesy winnych zbrodni. Ciągnęły się one latami. Pierwszy proces, z lat 1991-97, przyniósł uniewinnienia i umorzenia, podobny efekt miał też proces drugi. Dopiero w trzecim, w 2007 r., skazano kilkunastu sprawców na przeważnie niewielkie kary pozbawienia wolności. Długo trwały procesy ponoszącego główną odpowiedzialność generała Czesława Kiszczaka, zasłaniającego się złym stanem zdrowia (podobnie jak sądzony gen. Jaruzelski, notorycznie nieobecny na sali sądowej). Symbolicznym było skazanie 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka z tytułu „członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny (choć był to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu).